Reyna Arellano
Reyna miała dziś bardzo zabiegany dzień. Ciągle ją ktoś o coś prosił, lub miała jakąś ważną sprawę do załatwienia. Dlatego po wielu godzinach pracy i męki postanowiła się nieco zrelaksować w swoim ulubionym miejscu w Obozie Jupiter. Ogród Bachusa - to tu zawsze przychodziła Reyna w trudnych chwilach, kiedy pragnęła pozbierać własne myśli.
Była wyczerpana fizycznie i psychicznie. Tęsknota za przyjaciółmi bardzo ją dołowała. Wiedziała jednak, że aby być dobrym pretorem, nie może się tak często rozklejać i okazywać słabość. Dlatego każdego dnia starała się zapominać o przeszłości, skupiając się na przyszłości.
Na szczęście Frank był dla niej bardzo pomocny. Często odkładał swoje sprawy na potem, by trochę jej pomóc, podtrzymać na duchu. Bardzo się cieszyła, że to właśnie on jest nowym pretorem Rzymu, gdyż dzięki temu nie musiała już dalej spędzać czasu z Jasonem.
Co prawda kolegowali się niegdyś ze sobą, jednak nie potrafiła żyć z nim jak przyjaciel z przyjacielem. Zresztą i tak jej serce należało już do kogoś innego...
Reyna przeszła na drugi koniec tarasu i stanęła przy barierce, przyglądając się niesamowitej architekturze Nowego Rzymu i pięknemu krajobrazowi gór Oakland. Reyna zaczerpnęła świeżego powietrza do płuc, kojąc ból i cierpienie, kiedy nagle ujrzała przed sobą Jasona kontaktującego się z nią przez Iryfon.
- Jason? - zdziwiła się córka Bellony
- Tak, wybacz Reyno. Przeszkodziłem ci w czymś? - zapytał niepewnie
- Nie! Ależ skąd! Powiedz o co chodzi! - odrzekła spokojnie i z powagą, jak przystało na pretora Nowego Rzymu
- Była to dla mnie bardzo trudna decyzja... - zaczął tłumaczyć syn Zeusa - Ale pragnę wrócić do Obozu Jupiter. Jeżeli masz coś przeciwko temu, zrozumiem...
- Och, Jason... - nagle poczuła jak stres i zmartwienie znów zaczęły dawać jej w kość - Jak mogłabym zakazać pretorowi Nowego Rzymu powrócić do swojego domu?
- Byłemu pretorowi - poprawił ją Jason
Umilkli przez chwilę, przez co Reyna zaczęła czuć się nieco niezręcznie. W końcu odrzekła:
- Jason! Możesz wracać do nas zawsze, kiedy tylko zechcesz. Nasze drzwi zawsze stoją dla ciebie otworem!
- Dziękuję ci, Reyno. To wiele dla mnie znaczy.
- Przyślę po ciebie Ariona, konia Hazel, żebyś nie musiał się męczyć, a wtedy mi o wszystkim opowiesz.
Jason obdarzył ją ciepłym uśmiechem wdzięczności, po czym rozmowa została przerwana. Reyna złapała się za serce, wiedząc, że już nigdy nie zazna spokoju w miłości.
Świetne, ale czemu takie krótkie..? ;_;
OdpowiedzUsuńRozkazuję ci na mocy prawa danego czytelnikom pisać więcej lub częściej! xd
Pozdro!
~Wikkusia
Czekam na next i zgadzam się z Wikkusią. PISZ dluższe notki. Z kim sparowałaś Reynę ?
OdpowiedzUsuńPozdro^^
~Rudziellec
PS Przez Ciebie uzależniłam się od blogowania. Za kare skazana jesteś na częstsze wpisy :).
Skazany xD
UsuńOch bogowie, Reyna, cZY TY KOCHASZ WSZYSTKICH?!
OdpowiedzUsuń