sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 9

Hazel Levesque
 
     Hazel przysięgła sobie, że już nigdy w życiu nie będzie podróżowała drogą Cieni. Czuła się okropnie. Miała mdłości, głowa bardzo ją bolała, a ciało odmawiało jej posłuszeństwa. Spojrzała nieco posępnie na swojego brata Nica, który wydawał się być bardzo spokojny i ani trochę niewyczerpany podróżą.

     Córka Plutona odetchnęła jednak z ulgą, że udało im się wydostać z Podziemi. Zaczerpnęła odrobiny świeżego powietrza, po którym unosiła się przyjemna woń sosen i dębów, którą zdawała się już gdzieś kiedyś czuć.

     Musiało minąć kilka chwil, zanim zorientowała się, że znajduje się na terenie Obozu Herosów. Przyjemny zapach kwiatów i truskawek od razu poprawił jej humor. W ciągu paru chwil została wraz ze swoim przyrodnik bratem otoczona przez obozowiczów zmęczonych po treningu. Wszyscy mieli pytające miny, jakby czekali na szczegółowe streszczenie „wycieczki” po Podziemiu.
 
- Nico! - zawołał wycieńczony po ćwiczeniach Malcolm, syn Ateny - I jak? Dowiedzieliście się czegoś nowego?

- Ja… ja… przepraszam was na moment… - wyjąkał chłopak, po czym odbiegł w kierunku Wielkiego Domu, trzymając w dłoni wcześniej otrzymaną kopertę od Hadesa.

     Wszyscy powymieniali się zdziwionym spojrzeniem, po czym zaczęli męczyć córkę Plutona.

- Więc ty nam powiedz, Hazel! - wykrzyknęła Clarisse la Rue.

     Hazel zignorowała córkę Aresa i powędrowała wzrokiem w poszukiwaniu swoich przyjaciół. Nagle ujrzała nadbiegającego Percy’ego. Widać było, że jeszcze nie zdołał się pozbierać po ostatnim wypadku. Wiedziała, że zanim znów wróci mu chęć do przygód minie sporo czasu…

     Percy był bardzo ważną osobą dla Hazel. To z nim przeżyła ona pierwszą misję. Dzięki niemu dotarła na Alaskę i wraz z Frankiem pokonała Alkyoneusa. Pamiętała również o tym, że to właśnie Syn Neptuna miał ją wyleczyć od tej klątwy geokinetycznej, a Percy Jackson był jedynym półboskim synem boga mórz i oceanów, który byłby w stanie ją wyleczyć… a tak przynajmniej sądzono…

- HAZEL! - zawołała wyraźnie Clarisse, akcentując każdą sylabę.

- Przepraszam… ja chciałam powiedzieć, że… to znaczy ja… - wyjąkała, nie wiedząc co odpowiedzieć. Szczerze to niczego nie dowiedziała się na podróży dookoła Hadesu, a temat z Leonem w ogóle nie chciała zaczynać. - Hades wręczył Nicowi jakiś list, który miał przekazać Chejronowi… Podobno to coś ważnego…

     Wszyscy kiwnęli lekko głową. Hazel uspokoiła się odrobinę, myśląc, że już dadzą jej spokój. Nie spodziewała się jednak zobaczyć to, co właśnie ujrzała… Na niebie zamigotał jakiś dziwny, złoty kształt. Przypominał samolot lub ptak. Jednak po dokładniejszym przejrzeniu mu się, obiekt przypominał córce Plutona coś znajomego…

     Obozowicze, również wpatrzeni w tajemniczy obiekt, zdziwili się bardzo. Niektórzy bali się, że mógł to być jakiś potwór chcący zaatakować ich obozowisko. Jednak po chwili Hazel zauważyła, że te dziwne latające „coś” miało parę ogromnych, metalowych skrzydeł, a także smoczy pysk, z którego buchały płomienie. Na jego grzbiecie siedziały jakieś dwie postacie, ale Hazel nie była w stanie nikogo rozpoznać.

     Mechaniczny smok machnął mocno swoimi skrzydłami i zaczął zbliżać się w kierunku ziemi. Jego metaliczne ciało w kolorze złota błyszczało się w promieniu słońca, rozświetlając miny zdezorientowanych półbogów. Hazel rozpoznała Festusa… Machina wylądowała na ziemi, przez co ziemia się na chwilę zatrząsała. Przez chwile głośno warczała i buchała płomieniami, dopóki nie usłyszała głosu swojego pana:

- Ciszej, Festus!

     Wszyscy oniemieli z zachwytu. Z metalicznego smoka zeskoczył wysoki chłopak z kręconymi, ciemnymi włosami, po czym pomógł jakiejś dziewczynie o falistych, lekko rudawych włosach zejść na ziemię. Hazel rozpoznała ten szelmowski uśmiech, który malował się na twarzy chłopca. Otworzyła szeroko oczy i zdołała wydusić z siebie tylko jedno słowo:

- Leo…

     Nagle zza drzwi do Wielkiego domu wyskoczyli Nico i Chejron i podbiegli w kierunku całego zgromadzenia. Syn Hadesa jak zwykle miał mroczną minę, centaur natomiast wyglądał na bardzo przerażonego i zdruzgotanego. W dłoni trzymał otwarty list od boga śmierci. Najwyraźniej nie miał zbyt dobrych wiadomości. W końcu stanął na środku tuż obok Hazel i krzyknął trzęsącym się głosem:

- Musimy zamknąć Obóz Herosów!

6 komentarzy:

  1. Zamknąć Obóz Herosów!! Czemu??
    No wiesz co przerwać w takim momencie???
    Nie pozostało mi nic innego, jak tylko czekać na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. On tak zawsze specjalnie ,ale chyba jak u wszystkich ,a więc mogę napisać ,że przerywanie w takim momencie to norma .
    Oby Clarisse tylko niczego nie zrobiła .
    I weź ty zrób zakładkę spam .
    http://percyjackson-annabeth-chase-of-heroes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do LBA! Więcej informacji:
    http://hptajemnicarodzinydumbledore.blogspot.com/
    ~Wikkusia

    OdpowiedzUsuń
  4. NO. CHYBA. NIE.
    ARE YOU FUCKING INSANE?!

    OdpowiedzUsuń