piątek, 3 lipca 2015

Rozdział 12

Leo Valdez
 
Ten rozdział dedykuję Wikkusi za liczne miłe komentarze  ^^ xD

     Leo miał wrażenie, że wrócił do przyjaciół w najmniej odpowiednim momencie. Wydawało mu się, że jego powrót wcale nie ucieszył nikogo, jakby się tego spodziewał. Być może było to spowodowane tymi niezbyt dobrymi wiadomościami w kwestii zamknięcia Obozu Herosów.

     A co najgorsze zmartwiła go nieobecność Annabeth. Na początku myślał, że córka Ateny pewnie wyjechała na kilka dni do swojej rodziny, jednak kiedy usłyszał od Hazel tę okropną wiadomość... aż ciężko mu się zrobiło na sercu.
 
     Brak Jasona również go zaniepokoił. Dawno się nie widzieli, dlatego też poprzedniego dnia Leo skontaktował się z nim przez Iryfon. Mina chłopaka była bezcenna, gdy ujrzał osobę, którą uważał wcześniej za martwą. Po wyjaśnieniach, Jason bardzo ucieszył się z tej wiadomości.

     W każdym razie Leo, chcąc nieco pozbierać myśli, poszedł do jedynego miejsca, w którym byłby wstanie to zrobić.
 
     Leo aż się wzruszył, kiedy po tylu latach w końcu mógł znów zobaczyć swój drugi dom - Bunkier 9. Syn Hefajstosa znów sobie przypomniał ten zapach spalin i smoły jaki tu niegdyś gościł.

     Usiadł przy swoim biurku, przy którym walało się od wszelkich projektów, planów i nie tylko. Na ścianie rozciągał się ogromny szkic gigantycznego statku, który był inspiracją do wybudowania Argo II. Leo pogłaskał swojego towarzysza Festusa po grzbiecie.

- Pamiętasz te czasy, przyjacielu? - westchnął chłopak.

     Festus odchrząknął, buchając płomykami ognia. Nagle Leo poczuł zimny dotyk na swoim ramieniu. Odwróciwszy się gwałtownie gotów do walki, zauważył przed sobą Kalipso.
 
- Ka-Kallipso...! - przestraszył się chłopak, aż o mało nie upadł do tyłu - Skąd wiedziałaś, że tu będę?
 
- Jakaś dziewczyna... chyba Nyssa mówiła, że prawie na sto procent tu będziesz... miała rację.
 
- Ojć... - zawołał zakłopotany chłopak, zgarniając wszystkie śmieci do szafki - Tak więc witaj w moim królestwie!

     Kalipso zachichotała i chwyciła Leona za rękę. Chłopak się zarumienił. Odkąd ją poznał, liczył na to, że kiedyś będą parą. Teraz, gdy już byli bliscy związku, Leo nie był zbyt szczęśliwy. Wręcz przeciwnie. Co prawda bardzo lubił... wręcz ubóstwiał Kallipso, ale martwił się o to, co się stanie, gdy bogowie zauważą jej nieobecność na Oggygii - wieczną karę za zdradę.

     Leo nie pozwoli, by stała jej się jakaś krzywda...

- Coś nie tak? - zapytała, widząc smutek na twarzy Leona

- Nie... nie... nic...

- Możesz mi powiedzieć, jeśli coś ci leży na sercu - odrzekła troskliwym tonem

- Nie no... chodzi o to, że to wszystko dzieje się za szybko... najpierw Gaja zaczyna szaleć, potem trzeba pędzić na drugi koniec świata, nagle umieram i znów żyję... wracam do obozu herosów, licząc, że wreszcie będę mógł mieć trochę czasu dla siebie i przyjaciół, a tu znowu jakiś problem... to się staje już takie męczą...

     Kallipso szybkim ruchem objęła  Leona i obdarowała go ciepłym pocałunkiem w usta. Leo aż podskoczył z wrażenia.

- Kalli... co to...? - pisnął - Nie kończ...

- To było tylko, żebyś przestał gadać - zachichotała i raz jeszcze pocałowała syna Hefajstosa.

     Tym razem pocałunek trwał dłużej niż chwilę...

4 komentarze:

  1. Dziękuję za dedykację! ^^
    Eee...Nie znalazłeś pytań? Mogę ci podać linka albo co...
    No...
    Na moim blogu ciągle się coś dzieje, więc heh no. Trudno znaleźć jakikolwiek post xD
    Ogólnie to Leo <3
    Według mnie Kalipso za dużo razy chichotała, ale spoko, w sumie jest teraz szczęśliwa, wolna...Trochu ją rozumiem.
    Rozumiem też zamartwianie Leona. Zeus może go spalić na proch jednym piorunem ;_;
    Rozdział fajny, podoba mi się. Tylko krótki...
    Nawet ja piszę dłuższe ;_:
    Pozdrawiam i życzę mórz weny!
    ~Wikkusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jakbyś podała linka, to byłoby łatwiej xD

      Usuń
    2. http://hptajemnicarodzinydumbledore.blogspot.com/2015/04/lba.html
      A proszę :)

      Usuń