Percy Jackson
Dzisiejsze wieczorne ognisko nie było takie jak zawsze. Żaden obozowicz ani Chejron ani nie pisnął słówkiem. Wszyscy gapili się na podenerwowanego centaura, czekając aż wreszcie powie coś z sensem. Dla Percy'ego to był jeden z najgorszych dni w Obozie Herosów, odkąd tu przybył. Z tego właśnie powodu Percy zerwał się od tego zbiorowiska do Domku Posejdona, by jak najszybciej wskoczyć do łóżka, licząc, ze jutrzejszy dzień okaże się lepszy.
Domek 3 był pusty. Nigdy zresztą nie tętnił życiem. Jednak jak przebywał tu Tyson, Percy'emu zawsze robiło się raźniej. A kiedy nagle zaczęło głośno grzmieć i mocno padać za oknem, chłopakowi aż się zrobiła gęsia skórka na myśl, że będzie musiał sam tu spać.
Umywszy zęby, przebrał się w swoją piżamę z niebieskim trójzębem na koszulce, po czym ruszył do swojego łóżka. Już miał zgasić lampkę na stoliku nocnym, kiedy nagle zauważył na sąsiednim materacu smukłą postać. Percy aż wyskoczył do tyłu z przerażenia, piszcząc jak mała dziewczynka, kiedy ujrzał Nica ubranego w mroczny, czarny strój.
- Nico! - jęknął Percy - Co ty tu do cholery robisz?!
Nico wzruszył ramionami. Percy bardzo bał się Nica. Nie dlatego, że był synem Hadesa czy ubierał się na czarno. Syna Posejdona bardziej martwiło to, że chłopak mógł nadal czuć do niego... to coś. Percy dobrze pamiętał tę rozmowę z zeszłych wakacji, o której wolał już nie wspominać. Ale miał nadzieję, że już wszystko wyjaśnili i Nico już nie będzie... się w nim bujał...
- Wybacz, Percy - odparł chrypliwym głosem syn Hadesa - Ale jakoś nie mogłem zmrużyć oka...
- Zaraz ja przez ciebie nie zasnę! - krzyknął.
- Uspokój się... przyszedłem zamienić tylko kilka słów w związku z tym, co się dzieje...
Percy przekręcił oczami.
- Masz może kawę? Sok? Cokolwiek do picia?
Syn Posejdona wskazał na szafkę w rogu, na której stał karton chłodnego mleka i kubeczki papierowe. Rozgoszczony Nico poszedł po picie i oparł się o mebel tyłem, siorbiąc biały napój z kubka.
- Rozmawiałem z Chejronem jakąś godzinkę temu...
- I co powiedział?! - Percy aż wstał na nogi z ciekawości.
- Już nic nie da rady zmienić. Chejron się uparł, by wysłać was w sied... - ugryzł się w język - w sześć różnych kierunków, a z każdym będzie musiało wyruszyć przynajmniej po pięć osób, by dbali o wasze bezpieczeństwo.
- A reszta herosów, która zostanie?
- Też będą musieli odejść... Ale ciesz się, że Chejron przydzielił ci najlepszych herosów: Clarisse, Sharmana, Malcolma i jeszcze kilku innych - wymienił Nico - Tak więc będziesz mógł bezpiecznie uciec...
- Gdzie uciec! Gdzie! - krzyknął rozzłoszczony Percy.
- Nie wiem gdzie. Nikt nie wiem. Byle jak najdalej stąd... byle jak najdalej od Gai...
Percy pomyślał, że to jakaś paranoja. Gdyby zostali tu, to może zdołaliby wykurzyć siły Matki Ziemii tam, skąd wrócili. Chejron zawsze ich uczył, by nie uciekać od problemów. Teraz właśnie sam to robi. Percy wiedział, że coś z nim nie tak.
- A co z Gają? - zapytał chłopak - Jak zdołała się wskrzesić?! I skąd wytrzasnęła tę armię?!
- Powtórzę tylko słowa Hadesa: Ona nigdy nie odeszła...
- Co masz na myśli?
- To, że mogła uciec tuż przez tym wielkich wybuchem na niebie z zeszłego lata...
Percy przypomniał sobie ten moment, kiedy Leo się poświęcił, by uratować wszystkich i zniszczyć Gaję. Najwyraźniej jego poświęcenie poszło na marne, ale przynajmniej zyskaliśmy trochę czasu.
- A co do armii... - kontynuował Nico - To mam przeczucie, że Gaja znów zaczęła w jakiś sposób sprowadzać potwory z Tartaru, ale jak, to nie wie nikt. Mój ojciec Hades nic nie chce mi powiedzieć. Woli żeby wszystko zostało w tajemnicy... Wybacz, Percy.
- Nic nie szkodzi, Nico, już i tak dużo wiesz - uśmiechnął się i położył dłoń na jego ramieniu - Dzięki.
Nico się zarumienił. Szybko oddalił się od syna boga mórz i ruszył w kierunku drzwi.
- Ja już będę się zbierał. Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia...
- O tej porze?! Jest już bardzo późno i ciemno na dworze!
- Ciemność to nie jest mój wróg... Pozwala mi się skupić.
Syn Hadesa, chwyciwszy za klamkę, odwrócił się jeszcze na moment.
- Trzymaj się - odparł zimno.
- Wzajemnie.
Kiedy drzwi się zamknęły, Percy westchnął z ulgą. Zawsze lubił Nica. Był on jedynym jego kumplem, któremu był wstanie powierzyć każdy sekret. Odkąd zabrał go do Obozu Herosów, zawsze martwił się o jego bezpieczeństwo. Ale dobrze go znał. Aż za dobrze... Wiedział, że nie stanie mu się jakakolwiek krzywda.
Percy w końcu poczuł silne zmęczenie. Rzucił się do łóżka i szybko zasnął. Śniła mu się jego ukochana Annabeth wołająca go o pomoc i uciekająca przed licznymi potworami. To była noc pełna koszmarów.
Domek 3 był pusty. Nigdy zresztą nie tętnił życiem. Jednak jak przebywał tu Tyson, Percy'emu zawsze robiło się raźniej. A kiedy nagle zaczęło głośno grzmieć i mocno padać za oknem, chłopakowi aż się zrobiła gęsia skórka na myśl, że będzie musiał sam tu spać.
Umywszy zęby, przebrał się w swoją piżamę z niebieskim trójzębem na koszulce, po czym ruszył do swojego łóżka. Już miał zgasić lampkę na stoliku nocnym, kiedy nagle zauważył na sąsiednim materacu smukłą postać. Percy aż wyskoczył do tyłu z przerażenia, piszcząc jak mała dziewczynka, kiedy ujrzał Nica ubranego w mroczny, czarny strój.
- Nico! - jęknął Percy - Co ty tu do cholery robisz?!
Nico wzruszył ramionami. Percy bardzo bał się Nica. Nie dlatego, że był synem Hadesa czy ubierał się na czarno. Syna Posejdona bardziej martwiło to, że chłopak mógł nadal czuć do niego... to coś. Percy dobrze pamiętał tę rozmowę z zeszłych wakacji, o której wolał już nie wspominać. Ale miał nadzieję, że już wszystko wyjaśnili i Nico już nie będzie... się w nim bujał...
- Wybacz, Percy - odparł chrypliwym głosem syn Hadesa - Ale jakoś nie mogłem zmrużyć oka...
- Zaraz ja przez ciebie nie zasnę! - krzyknął.
- Uspokój się... przyszedłem zamienić tylko kilka słów w związku z tym, co się dzieje...
Percy przekręcił oczami.
- Masz może kawę? Sok? Cokolwiek do picia?
Syn Posejdona wskazał na szafkę w rogu, na której stał karton chłodnego mleka i kubeczki papierowe. Rozgoszczony Nico poszedł po picie i oparł się o mebel tyłem, siorbiąc biały napój z kubka.
- Rozmawiałem z Chejronem jakąś godzinkę temu...
- I co powiedział?! - Percy aż wstał na nogi z ciekawości.
- Już nic nie da rady zmienić. Chejron się uparł, by wysłać was w sied... - ugryzł się w język - w sześć różnych kierunków, a z każdym będzie musiało wyruszyć przynajmniej po pięć osób, by dbali o wasze bezpieczeństwo.
- A reszta herosów, która zostanie?
- Też będą musieli odejść... Ale ciesz się, że Chejron przydzielił ci najlepszych herosów: Clarisse, Sharmana, Malcolma i jeszcze kilku innych - wymienił Nico - Tak więc będziesz mógł bezpiecznie uciec...
- Gdzie uciec! Gdzie! - krzyknął rozzłoszczony Percy.
- Nie wiem gdzie. Nikt nie wiem. Byle jak najdalej stąd... byle jak najdalej od Gai...
Percy pomyślał, że to jakaś paranoja. Gdyby zostali tu, to może zdołaliby wykurzyć siły Matki Ziemii tam, skąd wrócili. Chejron zawsze ich uczył, by nie uciekać od problemów. Teraz właśnie sam to robi. Percy wiedział, że coś z nim nie tak.
- A co z Gają? - zapytał chłopak - Jak zdołała się wskrzesić?! I skąd wytrzasnęła tę armię?!
- Powtórzę tylko słowa Hadesa: Ona nigdy nie odeszła...
- Co masz na myśli?
- To, że mogła uciec tuż przez tym wielkich wybuchem na niebie z zeszłego lata...
Percy przypomniał sobie ten moment, kiedy Leo się poświęcił, by uratować wszystkich i zniszczyć Gaję. Najwyraźniej jego poświęcenie poszło na marne, ale przynajmniej zyskaliśmy trochę czasu.
- A co do armii... - kontynuował Nico - To mam przeczucie, że Gaja znów zaczęła w jakiś sposób sprowadzać potwory z Tartaru, ale jak, to nie wie nikt. Mój ojciec Hades nic nie chce mi powiedzieć. Woli żeby wszystko zostało w tajemnicy... Wybacz, Percy.
- Nic nie szkodzi, Nico, już i tak dużo wiesz - uśmiechnął się i położył dłoń na jego ramieniu - Dzięki.
Nico się zarumienił. Szybko oddalił się od syna boga mórz i ruszył w kierunku drzwi.
- Ja już będę się zbierał. Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia...
- O tej porze?! Jest już bardzo późno i ciemno na dworze!
- Ciemność to nie jest mój wróg... Pozwala mi się skupić.
Syn Hadesa, chwyciwszy za klamkę, odwrócił się jeszcze na moment.
- Trzymaj się - odparł zimno.
- Wzajemnie.
Kiedy drzwi się zamknęły, Percy westchnął z ulgą. Zawsze lubił Nica. Był on jedynym jego kumplem, któremu był wstanie powierzyć każdy sekret. Odkąd zabrał go do Obozu Herosów, zawsze martwił się o jego bezpieczeństwo. Ale dobrze go znał. Aż za dobrze... Wiedział, że nie stanie mu się jakakolwiek krzywda.
Percy w końcu poczuł silne zmęczenie. Rzucił się do łóżka i szybko zasnął. Śniła mu się jego ukochana Annabeth wołająca go o pomoc i uciekająca przed licznymi potworami. To była noc pełna koszmarów.
Nico.
OdpowiedzUsuńJak miło.
Umiliłeś noc Percy'ego spotkaniem z Nickiem (233433243 sprawdzałam, jak to się piszę, więc radzę mnie nie pouczać.) i fajnie ci ta krótka rozmowa/rozdział wyszła/wyszedł! ^^
Ostatni akapit pisałeś chyba na szybko, ale ci daruje...A co tam, będę dobrym człekiem xD
Weny, pozdrawiam!
~Wikkusia