wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział 17

Jason Grace
 
     Pobyt w Obozie Jupiter skończył się dla Jasona dość szybko. Ledwo zdołał się przywitać z dawnymi przyjaciółmi, a już musiał się żegnać.
 
     Jason wstał bardzo wcześnie tego dnia. Przez noc spędzoną na niewygodnej kanapie, plecy strasznie go bolały. Jednak nie narzekał. Był wdzięczny Frankowi za to, że pozwolił mu u niego zanocować. O dziwo w sypialni obecnego pretora nikogo nie było.
 
     Syn Jupitera szybko się ubrał i wyszedł na świeże powietrze. O tej porze na Via Principali nie było nikogo, gdyż wszyscy jedli właśnie poranne śniadanie. Gdy Jason poczuł głód, ruszył do stołówki, gdzie Rzymianie w monotonnej ciszy spożywali pokarm.
 
     Syn Jupitera usiadł przy najbliższym stoliku, gdzie siedziały dwie osoby. Dopiero po chwili chłopak dostrzegł, iż byli to Reyna i Frank - pretorzy Nowego Rzymu. Mieli równie posępne miny jak on.
 
- O! Hej, Jason - przywitała go Reyna z bladym uśmiechem na twarzy.

     Jason kiwnął głową i usiadł tuż obok Franka żującego coś w buzi. Nagle tuż przed twarzą blondyna znikąd zmaterializował się talerz z bułką posmarowaną nutellą i gorący kubek kakao. Było to jego ulubione śniadanie, które spożywał tu każdego ranka, jednak tego dnia nie miał zbyt dużego apetytu.

- Skąd to się tu...?! Jak...?! - zdziwił się, wskazując na talerz.

- Wprowadziliśmy pewne zmiany, jak ciebie nie było - rzekła Reyna - Dzieci Wulkanu odkryli szybki sposób na przygotowywanie i roznoszenie talerzy po stolikach! Czyż to nie kapitalny pomysł?

- Fascynujące... - pomachał głową.

- Nadal nie ogarniam tej technologii... - westchnął Frank, popijając Kakao - Dzieci Wulkanu zawsze nas czymś zaskoczą...

     Od ostatniego pobytu Jasona, dużo się zmieniło na lepsze w Obozie Jupiter. Frank dobrze się spełniał w roli pretora. Być może nawet bardziej niż kiedyś Jason.

- Co w związku z Obozem Jupiter? - zmienił temat Jason - Wiesz... chodzi mi o to, co mówił Chejron z Obozu na Long Island w związku z szalejącą Gają.

     Reyna i Frank spojrzeli na siebie niepewnie, jaki nie wiedzieli, co odpowiedzieć. Po chwili ciszy, Jason otrzymał odpowiedź.

- Uważam, że nie powinniśmy zamykać Obozu Jupiter, tak jak zrobił to ten centaur z Long Island... - wyjaśniła córka Bellony - Niech Chejron robi jak uważa, ale ja nie zamierzam wyganiać innych Rzymianin. Tu jest ich dom i jak chcą walczyć, to będą walczyć! My jesteśmy rzymianami! RZYMIANIE się nie poddają!

- Też tak uważam! - włączył się do dyskusji Frank - Jeśli Gai tak bardzo na nas zależy, to niech tu ruszy swój tyłek i ruszy choć raz paluszkiem, a nie ciągle polegać na podwładnych! Mężulek Tartaruś już nie będzie taki dobry dla tej wiedźmy! Po tym co się stało...!

     Jason spojrzał szeroko na Franka. Ton, jakim posłużył się pretor, wywarł ogromne wrażenie na synu Jupitera. Zresztą powiedział to, co myśleli wszyscy inni, którzy bali się to wymówić na głos.

     Blondyn wziął ostatni kęs bółki z nutellą i pochłonął całe kakao.

- Gdzieś się śpieszysz? - zdziwiła się Reyna.

- Tak, muszę teraz wszystko przeanalizować, a potem rozplanować każdy szczegół... Wybaczcie na moment...

     Jason ruszył szybkim krokiem w kierunku swojego azylu, w którym będzie mógł pozbierać myśli. Jeśli Gaja rzeczywiście powstała, to pierwsze co zrobi, osłabi wszystkich herosów - Greków i Rzymianin. A co najważniejsze będzie szykowała haczyk na siódemkę z minionej przepowiedni, gdyż to oni mogliby znowu pokrzyżować znowu jej plany.

     Jason miał dużo pracy przed sobą...

2 komentarze:

  1. Krótkie.
    Jason.
    Jason. Zuo.
    Zuo.
    Mimo iż od Zeusa, to zuo.
    Gorszy od Gai ^^
    ~Wikkusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy herosi się z tb zgadzają xD Jasona nikt nie lubi xD oprócz hery...

      Usuń