sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdział 18

Hazel Levesque
   
     Hazel już od samego świtu stała na nogach. Postanowiła już nieco wcześniej się spakować przed ucieczką z Obozu Herosów. Choć do wyjazdu brakował jeszcze ponad tydzień, wolała już mieć wszystko przygotowane. Wyjęła spod łóżka swoją walizkę (o której istnieniu wcześniej nie wiedziała) i zaczęła pakować najważniejsze rzeczy, które mogłyby się przydać w trakcie wędrówki do nikąd. Dopiero po pewnym czasie uświadomiła sobie, że nie posiada takich obiektów.
 
     Z zrezygnowanie rzuciła z powrotem walizkę pod łóżko. Oprócz jej kilku starych ciuchów, z których już wyrosła i innych małoważnych duperelek. Otworzyła swoją szafkę nocną, w której trzymała swoje jedyne rzeczy, do których skrywała sentyment lub od kogoś dostała.
 
     Było tam pożółkłe opakowanie po kredkach od Plutona, które dostała jeszcze za czasów pobytu w Nowym Orleanie. Obok leżało lekko zwęglone drewienko, które powierzył jej Frank kilka miesięcy temu. Dopóki przedmiot był niezniszczony, dopóty synowi Marsa nic nie groziło. Hazel przerażała myśl, iż podejmowała odpowiedzialność za życie Frank - jej chłopaka. On musiał rzeczywiście bardzo ufać córce Plutona, skoro powierzył jej własne życie.

 
     Gdzieś z tyłu szuflady znajdował się cenny klejnot, który niedawno zdołała wydobyć z pod ziemi za pomocą swojego daru a zarazem klątwy otrzymanej od ojca. Temu, który posiadał taki klejnot, pisane było nieszczęście, z tego właśnie powodu Hazel musiała chować lub wyrzucać znalezione kamienie szlachetne, by nikomu nie stała się jakakolwiek krzywda.
 
     Na samym dnie szuflady znajdował się stary rysunek, który Hazel wykonała jeszcze na Argo II. Był to szkic przedstawiający Kalipso, który powstał na życzenie Leona Valdeza. Hazel miło wspominała ten dzień, kiedy syn Hefajstosa opisywał wygląd dziewczyny poznanej na Oggygi, podczas gdy ona machała węglem po kartce. Jednak bardzo ją to też bolało i zasmucało. Leo przypominał jej też Sammy'ego - dawną miłość ze szkoły, do której uczęszczała ponad sto lat temu - który zresztą okazał się jego bisabuello.
 
     Hazel była o niego zazdrosna. Co prawda przyjaźniła się z Leonem, jednak czuła do niego coś więcej, mimo że na drugim końcu USA czekał na nią jej chłopak Frank. Hazel była rozerwana. I teraz ta Kallipso. Urocza dziewczyna, do której z niewiadomych (a raczej wiadomych) przyczyn Hazel żywiła nienawiść i urazę...

     Hazel już nie mogła znieść tej złości i postanowiła nieco się przewietrzyć. Wyszła na zewnątrz. Na dworze było ponad trzydzieści stopni Celsjusza. Słońce grzało niemiłosiernie. Dziewczyna nie zazdrościła tym, co mieli teraz trening.

     Zeszła po schodkach na ziemię i ruszyła w kierunku Bunkru Dziewiątego. Miała nadzieję, że tam spotka swoich przyjaciół, a co najważniejsze Leona, gdyż chciała z nim wyjaśnić kilka ważnych spraw. Nagle zauważyła w oddali poszukiwanego syna Hefajstosa, który rozmawiał z jakąś dziewczyną. Dopiero po chwili Hazel zorientowała się, że była to Kalipso.

     Córka Plutona przybiegła do nich bliżej, uważając, by nikt jej nie zauważył. Schowała się za drzewem w krzakach. Stąd świetnie mogła słyszeć rozmowy Leona i Kalipso.

- Leo, tak się boję! - rzekła nimfa załamanym głosem - A co jak bogowie się dowiedzą?!

- Nie pozwolę na to! - odparł Leo - Nie mogę cię stracić!

- Ale bogowie się wściekną za to, że uciekłam z Oggygi. W końcu się dowiedzą i mnie ukarzą mnie jeszcze bardziej!

- Jeśli tak, to będą musieli wpierw zmierzyć się ze mną! Zaufaj mi!

     Hazel nie mogła uwierzyć własnym oczom. Co prawda Leo dużo opowiadał jej o Kalipso, ale nigdy nie wspominał jej o tym sekrecie z karą od bogów. Wszystko nagle zaczęło nabierać sensu.

- Chodźmy już - powiedział Leo po krótkiej ciszy - Nikt nas nie może usłyszeć, bo to się może źle skończyć.

     Kalipso kiwnęła głową i obaj poszli w dwóch różnych kierunkach. Kiedy znajdowali się w dość bezpiecznej odległości, Hazel wyskoczyła zza krzaków. Nie pamiętała, kiedy to ostatni raz była tak wściekła. Jej złość zaczynała przekraczać wszelkie limity. Była gotów zrobić nawet najstraszniejszą rzecz na świecie, byle Leo wolał ją niż Kalipso.

     Po chwili zastanowienia Hazel wpadła na bardzo okrutny plan, lecz była to jedyna opcja, jeśli za wszelką cenę chciała uporać się z problemem...

      Musiała wydać Kalipso bogom.

4 komentarze:

  1. Fajny blog ;D Hazel taka zła. Ona tego nie zrobi prawda? Nie może!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heheszki, tego to nawet ja nwm xD Serio! xD Zobaczę jak się akcja rozwinie... xD

      Usuń
    2. Widzę, że twoja wena do pisania jest taka sama jak moja xD Dopiero jak zaczynasz pisać dowiadujesz się, jak potoczą się losy twoich bohaterów - ty masz w głowie tylko lekki zarys fabuły.
      ~Wikkusia

      Usuń
  2. WTF!? Nie no co raz bardziej nie mogę się od tego bloga oderwać!

    OdpowiedzUsuń