Annabeth Chase
Annabeth obudził głośny wybuch dwa metry dalej. Otwarłszy gwałtownie oczy, zauważyła tonę gruzu otaczającą ją dookoła. Wstała na nogi, przecierając kurz z oczu. Widziała przed sobą bardzo niewyraźny obraz. Nagle zrobiła jej się gęsia skórka, kiedy chłodny wiaterek zaczął na nią nachodzić.
- "Świeże Powietrze!" - pomyślała.
Wtem zauważyła przed sobą jakąś rozmazaną postać podchodzącą do niej powolnym krokiem. Chłopak zdawał się być jej znajomy. Był odrobinę wyższy od Percy'ego i miał lśniące blond włosy. Pachniał lasem i łąką. Miał na sobie skórzaną kurtkę i poszarpane spodnie.
- Odnalazłem ciebie... - odparł, chwytając dziewczynę w pasie i przyciągając ją do swojej klatki piersiowej.
- Kim ty jesteś? - zapytała niepewnie, dotykając jego ciepłych dłoni. Była jak w transie.
- Znasz mnie lepiej, niż myślisz...
Annabeth od samego początku miała przeczucia, kim on mógł być, ale wciąż nie mogła w to uwierzyć. Spojrzała mu prosto w jego błękitne oczy. Dobrze znała ten wyraz twarzy.
Annabeth od samego początku miała przeczucia, kim on mógł być, ale wciąż nie mogła w to uwierzyć. Spojrzała mu prosto w jego błękitne oczy. Dobrze znała ten wyraz twarzy.
- Luke... - zabrzmiało to prawie jak pytanie.
Z oddali zaczęło dochodzić dziwne hałasy i jęki potworów. Chłopak o lśniących włosach chwycił dziewczynę za nadgarstek i zaczął ją ciągnąć gdzieś za sobą. Na zewnątrz było jeszcze ciemno. Annabeth była w stanie widzieć jedynie wnoszący się nad nią księżyc, który zdawał się przybierać czerwono-krwistą barwę.
- Gdzie mnie zabierasz? - zapytała, potykając się o własne nogi.
- Jak najdalej stąd! - odparł po chwili - Tam, gdzie będziesz bezpieczna. Tam, gdzie cię nie znajdą...
- Kto? Kto mnie ma nie znaleźć?
- GAJA
Annabeth nie domagała się więcej wyjaśnień. Imię Matki Ziemi wszystko mówiło już za siebie.
Nagle chłopak się zatrzymał i przytrzymał Annabeth, zanim ta wpadła na niego z rozbiegu. Znaleźli się na jakimś bardzo wysokim wzniesieniu. Za nimi rozciągał się obrzerny las. W oddali było widać jakieś czerwone światełka. Były to setki potworów trzymających w dłoniach pochodnie.
- Czego oni chcą?! - krzyknęła zdenerwowana.
- CIEBIE - zaznaczył - A teraz skacz!
- Co?! - zdziwiła się.
Annabeth dopiero teraz zauważyła, że stała tuż na samej krawędzi wysokiego na kilkaset metrów urwiska. Obok znajdował się szeroki wodospad, który spływał do jeziora znajdującego się na samym dole.
- Widzimy się na dole - odkrzyknął chłopak, po czym wskoczył w przepaść.
- Czekaj! - krzyknęła, ale było już za późno.
- Czekaj! - krzyknęła, ale było już za późno.
Córka Ateny również nie miała innego wyboru. Potwory były coraz bliżej. Teraz albo nigdy. Spojrzała w dół. Miała już mdłości na samą myśl skoku z tak wysoka. Ale musiała pokonać strach. Zresztą chłopak, który ją przed chwilą uratował, też skoczył. Postanowiła więc jeszcze jeden raz zaufać osobie, która już niegdyś zdołała ją zdradzić - Luke'owi Castellanowi...
Kurcze niby lubię Luke, ale mu nie ufam. I gdzie jest mój brat ?
OdpowiedzUsuńOgólnie jest intrygująco, mroczno. Jednym słowem wszystko fajnie tylko one powinny być dłuższe. To jak będą dłuższe ?
Tylko nie pisz, że w ten sposób się nie przemęczasz i są często. Nie przyjmuję takiej odpowiedzi.
Czekam na next. Choć rzadko komentuje, ale czytam na bieżąco :D
Cała magia zaklęta w powieściach!
Nienawidzę Luke'a, nie ufam mu. :) Znaczy w sumie to go TOLERUJE. No. Podpisuję się pod Radosną Oli: Intrygująco i Mroczno.
OdpowiedzUsuńI...Dłuższe...? Nie no, może zostać tak jak jest. Jak masz tak samo jak ja, że NIE UMIESZ pisać dłużej bo wydaje ci się, że męczysz czytelników to spoko.
Także czekam na resztę. Na więcej. na następny rozdział! ^^
~Wikkusia
no omg, ależ rozkręciłeś akcje!!!!!
OdpowiedzUsuńWięcej!!! To jest genialne :D
OdpowiedzUsuń