Percy Jackson
- Krew była tu, przysięgam! - jęknął Frank.
Percy nie dostrzegał niczego nadzwyczajnego. Był środek nocy. Cisza. A Leona brak. Stał tu już od kilkunastu minut, próbując zrozumieć bełkot Franka. Jason nie miał już siły, bardzo się niecierpliwił.
- Frank - odparł syn Jupitera z westchnieniem - Nie widzę nawet kropli krwi. Jesteś pewien, że to nie była Mgła? Może wszystko ci się przewidziało. Gdzie ostatni raz widziałeś Leona?
- Widziałem Chejrona, Melię, Hodge'a, Callipso wszyscy martwi. A Leona nawet nie widziałem, tylko słyszałem jego krzyki.
- To jest niemożliwe... - mruknął Percy, wyraźnie zmartwiony tym faktem.
- Straciliśmy już Hazel i Leona... i Annabeth - zauważył Jason - Pytanie, kto będzie kolejny.
Percy nawet już się tym nie przejmował. Była ich już tylko trójka. Komuś najwyraźniej bardzo zależało na obecności całej siódemki. Jednak poczuł ukłucie w gardle, gdy Jason wspomniał o Annabeth. Od kiedy Percy dowiedział się od Posejdona o tym, że Annabeth jest na wolności, chłopaka znowu zaczęły męczyć koszmary. Widział w nich szczupłą blondynkę prowadzoną przez wysokiego chłopaka. Również miał jasne włosy i wyglądał znajomo. Para znajdowała się wtedy w jakiejś opuszczonej chatce, którą syn Posejdona już kiedyś widział.
Percy nie miał już wątpliwości.
- Luke Castellan.
Frank i Jason umilkli.
- Nie znacie go - kontynuował Percy - Ale ja tak. On jest z Annabeth i są teraz w chatce jego matki.
- Percy, o czym ty mówisz? - zdziwił się Jason.
- Wiec o czym mówię. Jestem tego pewny. Musimy się tam jakoś dostać, chociaż nie mamy teraz Festusów Leona. Byłem tam kiedyś z Nico. Mógłby nas wziąć cieniem.
- Wiesz jak się z nim skontaktować? - zapytał Frank.
- Nie... - odparł szczerze, ale jestem prawie pewien, że jest w podziemiach u jego ojca. Możemy tam iść z krótką wizytą. To przecież niedaleko.
Jason wyraźnie nie tryskał entuzjazmem.
- Możemy też skoczyć do obozu Jupiter i tam załatwić jakiś transport. Dawno nie widziałem się z Reyną... i z Piper.
- I z Piper się nie zobaczysz jeszcze przez jakiś czas - odezwał się kobiecy, znany chłopakom głos.
O wilku mowa, pomyślał Percy, gdy zza krzaków wyskoczyła Reyna, jakby śledziła ich od dawna.
- Wybaczcie, że przerywam i podsłuchiwałam, ale musiałam was znaleźć. Bellona wskazała mi, gdzie mogę was szukać.
Jason momentalnie zmizerniał, a Percy trysnął radością, wyraźnie ciesząc się na widok córki Bellony. Frank wciąż miał wyraz twarzy pozbawiony emocji.
- Reyno, co się stało? - zmartwił się Jason - Gdzie jest Piper, czemu nas szukałaś?
- Liczyłam na to, że bardziej ucieszysz się na mój widok. - spochmurniała - I właśnie jestem tu, żeby powiedzieć wam coś... to raczej nie są dobre wiadomości.
- Niech zgadnę - odparł Percy - Piper została porwana?
Reyna kiwnęła głową, na co Jason zareagował stłumionym krzykiem. Wybiegł, znikając gdzieś w gęstwinie nocnych drzew i krzaków.
Cisza.
* * * * * * *
nie postarałem się
wiem
wybaczcie
po prostu zapomniałem o czym jest fabuła (xD)
ale powoli sobie przypominam
póki co, macie ten krótki, mało ambitny rozdział
następny będzie w Niewiem-nik
ale w ramach rekompensaty możecie w komciu napisać czyj rozdział chcecie jako kolejny c:
do wyboru Hazel, Jason, Frank lub Nico c:
AUTOR NIE PAMIĘTAJĄCY WŁASNEJ FABUŁY?! WSTYD MOTZNO
OdpowiedzUsuń(cholera, sama jej nie pamiętam. pamiętam tylko, że pokręcona była xD
więc ten komentarz będzie też taki.. pokręcony xD
Ach no! pamiętam, że CHUCKA ZABIŁEŚ!)
"- Widziałem Chejrona, Melię, Hodge'a, Callipso wszyscy martwi. A Leona nawet nie widziałem, tylko słyszałem jego krzyki." - to smutne, ten dzieciak ma najwidoczniej schizofrenię :C
"- Straciliśmy już Hazel i Leona... i Annabeth - zauważył Jason - Pytanie, kto będzie kolejny." - Ja wiem. Will. Ale nie Solace XD
"Od kiedy Percy dowiedział się od Posejdona o tym, że Annabeth jest na wolności, chłopaka znowu zaczęły męczyć koszmary." - zabrzmiało to niemal jakby Annabeth była conajmniej psychpatycznym mordercą, który w żadnym wypadku nie powinien być na wolności xD
"a Percy trysnął radością, wyraźnie ciesząc się na widok córki Bellony." Cholera, to nieco podejrzane. Czy aby na pewno tak martwi się zniknięciem Ann? XD
"- Liczyłam na to, że bardziej ucieszysz się na mój widok. - " - friendzone, z tego nie ma wyjścia. Internetowy znicz i minuta ciszy dla bohaterki [*]
"Wybiegł, znikając gdzieś w gęstwinie nocnych drzew i krzaków." - i zgadnijmy.. został porwany? XD
Stary, powiem Ci jeno, jak już ogarniesz fabułe to wrzuć jakieś "priwiusli on de stori of hirołs" czy coś :D
Ale i tak gratulację, że wróciłeś w końcu :D
Pozdrówkam ♥
spokojnie, Jason nie jest został porwany... jeszcze xD
Usuńa "priwjuzli" da się zrobić xD
dziękuję za komcia hihi c: